6-latek uciekał nauczycielce. „Wyrywał się i krzyczał” 10:05 29-10-2024

Strażniczki miejskie z patrolu szkolnego III Oddziału Terenowego w Warszawie patrolowały rejon jednej z podstawówek na Ursusie. W pewnej chwili przechodzień poinformował je o szarpaninie z udziałem małego chłopca, która ma miejsce z drugiej strony szkoły. Funkcjonariuszki natychmiast udały się we wskazane miejsce.
Tuż przy ulicy kilka osób usiłowało opanować małego chłopca, który wyrywał się i krzyczał, próbując przekroczyć przejście dla pieszych. Chłopiec nie miał na sobie kurtki, ani jesiennych butów, a jedynie kapcie i lekką koszulę. Jak się okazało, chwilę wcześniej nagle wybiegł ze szkolnej świetlicy i zaczął uciekać goniącej go nauczycielce.
Na widok munduru opanowanych, ale zdecydowanych strażniczek malec na chwilę się uspokoił. Funkcjonariuszki wykorzystały ten moment, aby nawiązać z nim rozmowę.
– Miałam nieco ułatwione zadanie – przyznaje jedna z interweniujących strażniczek. – Sama mam dzieci o podwyższonej wrażliwości, dlatego wiedziałam jak działać.
Jak się okazało, powodem wzburzenia chłopca było przeniesienie go z klasy 1a do 1d i kłopoty z akceptacją przez nową grupę rówieśników. Funkcjonariuszki zaskarbiły sobie zaufanie malca do tego stopnia, że postanowił poprowadzić je do domu, w którym mieszkał. Po drodze zaś wyznał, że „to nie do końca prawda, że ma już 7 lat – jak wcześniej mówił, bo tak naprawdę dopiero za kilka dni ma urodziny.”
Z uwagi na spadającą temperaturę powietrza, strażniczki weszły z chłopcem do klatki schodowej budynku, skąd po niedługim czasie odebrała go mama.
(fot. SM warszawa)
Czyli co? Strażniczki miejskie mają lepsze podejście do dzieci niż pedagog?
Komu takie bajki…