20-latka chciała skoczyć z wiaduktu. „Krzyczała, że nikt jej nie kocha i nie ma po co żyć” 13:18 27-07-2022

Wczoraj około godziny 23 umundurowany patrol prewencji przejeżdżając ulicą Kwiatkowskiego zauważył siedząca na barierce wiaduktu kolejowego młodą dziewczynę. W tym samym czasie przechodzień zatrzymał radiowóz i poinformował policjantów o tym, że siedząca na poręczy wiaduktu dziewczyna chce skoczyć.
Gdy policjanci się zatrzymali dziewczyna przeszła na zewnętrzną jego stronę i krzycząc, że skoczy, nie pozwalał do siebie podejść. O całej sytuacji został powiadomiony Dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie, który skierował na miejsce dodatkowe patrole oraz strażaków i ratowników medycznych. Powiadomiono także policyjnych negocjatorów.
W tym samym czasie będący na wiadukcie patrol policjantów, którzy rozmawiali z dziewczyną, usiłując przekonać ją do zrezygnowania z powziętego zamiaru.
– Ta jednak za każdym razem odchylała się za barierkę i trzymając się jedynie jedną ręką krzyczała, że świat się jej całkowicie załamał, nikt jej nie kocha i nie ma po co żyć – przekazała policja.
Mundurowi nie dawali za wygraną i konsekwentnie prowadzili z nią negocjacje. Do pomocy włączyli się również członkowie rodziny, którzy także przekonywali i odwlekali w czasie zamiar dziewczyny.
Przełom w sytuacji zmienił się z chwilą pojawienia się na miejscu jej brata. To on podszedł do siostry, która pozwoliła mu się zbliżyć. Gdy nawiązał z nią rozmowę, podszedł do niej, a następnie przytulił siostrę i już jej nie puścił, to z kolei umożliwiło ratownikom pomoc w przełożeniu dziewczyny przez barierki na drogę i udzieleniu jej niezbędnej pomocy.
Decyzją ratowników medycznych trafiła ona pod opiekę lekarzy specjalistów tarnowskiego szpitala. Tym razem pomoc przyszła na czas i nie doszło do rodzinnej tragedii.
(fot. Policja Tarnowska, źródło Policja Tarnowska)
jeśli żyje tylko po to, by ją ktoś kochał, to niech sobie psa kupi. albo skacze.