10-latka jechała taksówką z Podlasia na Śląsk. Kierowcy powiedziała, że rodzice o wszystkim wiedzą 16:36 31-08-2022

W poniedziałek rano policjanci z Grajewa w woj. podlaskim otrzymali zgłoszenie od rodziców o zaginięciu ich 10-letniej córki. Dziewczynka miała wyjść z domu pod nieobecność opiekunów.
Mundurowi natychmiast rozpoczęli poszukiwania 10-latki. Analizując wszystkie zebrane informacje ustalili, że dziewczynka mogła poruszać się taksówką. Policjanci telefonicznie skontaktowali się z taksówkarzem, który potwierdził, że przyjął kurs na Śląsk i wiezie 10-latkę autostradą A1 do Sosnowca.
Policjanci z Piotrkowa Trybunalskiego (woj. łódzkie) szybko namierzyli i zatrzymali szarego forda, którym podróżowała zaginiona 10-latka.
– Jak się okazało, dziewczynka wyszła z domu zabierając sporą sumę pieniędzy. Następnie zamówiła taksówkę i poprosiła o kurs do Sosnowca, do swojej rodziny. Mający wątpliwości taksówkarz zapytał o rodziców 10-latki. Dziewczynka oświadczyła jednak, że rodzice są w pracy i nie mają możliwości odebrania telefonu. Mężczyzna uwierzył dziecku i przyjął zlecenie – przekazała łódzka policja.
Tak naprawdę dziewczynka nie miała żadnej rodziny w Sosnowcu. Początkowo nie chciała powiedzieć, dlaczego tam akurat zamierzała jechać. Po krótkiej rozmowie oświadczyła jednak, że za pośrednictwem komunikatora internetowego poznała koleżankę mieszkającą właśnie w Sosnowcu. Nigdy wcześniej nie widziała tej dziewczynki, ale umówiła się z nią przy konkretnym placu zabaw. Oświadczyła również, że poinformowała ją, że ma przy sobie sporą sumę pieniędzy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Cała i zdrowa 10-latka trafiła pod opiekę dzielnicowej, z którą czekała na przyjazd rodziców.
(fot. Policja, źródło Policja Łódzka)
A taksówkarz dostał milion lat więzienia i 2 000 000 mandatu