W Wigilię Bożego Narodzenia na Lotnisku Chopina doszło do zdarzenia z udziałem 52-letniego Polaka, który planował tego dnia wylecieć do Hurgady. Niestety, podróż do egipskiego kurortu pokrzyżował mu jego nieprzemyślany żart o bombie w bagażu.
Na lotnisku Chopina w Warszawie doszło do dwóch incydentów, w których pasażerowie twierdzili, że posiadają bombę oraz broń w bagażu, co wymusiło reakcję funkcjonariuszy z Grupy Interwencji Specjalnych Straży Granicznej.
36-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego przez żart o trotylu i bombie w swoim bagażu nie poleciał do Eindhoven. Tak zdecydował kapitan samolotu odlatującego z Lotniska Chopina do Holandii. Poza udaremnioną podróżą, mężczyzna został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych.
Funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie dwukrotnie interweniowali wobec pasażerów zakłócających porządek na pokładzie samolotu.
Funkcjonariusze Straży Granicznej Warszawa-Okęcie interweniowali wobec agresywnie zachowującego się i będącego pod wpływem alkoholu podróżnego. Mężczyzna miał wylecieć na urlop na Teneryfę wraz z trzema kolegami, jednak "ich zachowanie spowodowało, że zostali wycofani z rejsu".
Służby ratunkowe w niedzielę po południu otrzymały zgłoszenie, z którego wynikało, że na pokładzie samolotu lecącego z Turcji znajduje się ładunek wybuchowy. Jak się okazało, alarm był fałszywy.
Lotniskowi policjanci zatrzymali mężczyznę, który po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na COVID-19 udał się do hali odlotów lotniska Okęcie i chciał lecieć do Azerbejdżanu. 41-latek decyzją sądu dwa miesiące spędzi w areszcie.