W piątek wieczorem po zebraniu Sztabu Zarządzania Kryzysowego u wojewody zachodniopomorskiego zwołano konferencję prasową, na której przekazano szczegółowe okoliczności dramatycznego wypadku, do którego doszło w Szczecinie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 33-latek, który wjechał w grupę pieszych "leczył się psychicznie" - przekazał prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
Jedna osoba została ranna i trafiła do szpitala, po zderzeniu auta osobowego i tramwaju, do którego doszło w Szczecinie. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności wypadku.
W nietypowy sposób tłumaczył się policjantom 22-latek, który kierował autem będąc pod wpływem różnych środków odurzających. Młody kierowca stwierdził, że to przypadek, że w jego organizmie są narkotyki. Mundurowi nie dali wiary tym wyjaśnieniom i zatrzymali kierującego.
Szczecińska drogówka zatrzymała do kontroli drogowej 15-latka, który prowadził samochód osobowy. Obok chłopca, na fotelu pasażera siedział jego ojciec. Mężczyzna posiadał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. W samochodzie był jeszcze 12-letni brat kierującego.
Prawie pół godziny spędził w nagrzanym samochodzie pies pozostawiony tam przez swoją właścicielkę. Z nagrzanej pułapki pomogli mu wyswobodzić się mundurowi zaalarmowani przez świadków.
Policjanci ze Szczecina interweniowali w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Szczecinie, gdzie nietrzeźwy mężczyzna podszedł do egzamin na prawo jazdy. 47-latek wydmuchał blisko promil.
37-letnia kobieta będąc pod wpływem środków odurzających wiozła samochodem dwoje dzieci. Kierująca nie potrafiła wyjaśnić swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Teraz materiały w tej sprawie trafią do sądu, a funkcjonariusze ustalą, czy 37-latka swoim zachowaniem naraziła dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Jeśli tak, wówczas kobieta usłyszy kolejne zarzuty.
37-letni mieszkaniec Szczecina, na widok policyjnego radiowozu, zatrzymał się, otworzył maskę pojazdu i udawał, że naprawia swój samochód. Jak się okazało, mężczyzna miał ponad promil alkoholu w organizmie.
Policjanci ze Szczecina zdążyli na czas i udaremnili targnięcie się na życie 12-letniej mieszkanki miasta. Nastolatka wyszła z domu i poinformowała rodziców o swoich zamiarach.
Policjanci wraz z ratownikami WOPR uratowali mężczyznę, który wpadł do Odry. Jak się okazało, poszkodowany był kompletnie pijany.
W Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie-Zdunowo pacjent zaatakował nożem lekarza. Jak przekazała policja, w wyniku zdarzenia napastnik zmarł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
12-latek będący pod opieką babci miał od około 1,5 miesiąca rzucać psem o ziemię i go kopać. Ze zgłoszenia jakie otrzymali inspektorzy OTOZ w Szczecinie wynika także, że nastolatek wypalił zwierzęciu oczy domestosem. Ranny pies został odebrany i trafił pod opiekę lekarzy weterynarii.