Na drodze krajowej nr 20 w miejscowości Szymbark doszło do zderzenia samochodu osobowego i ciężarówki. W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniosła jedna osoba.
32-letnia kobieta i jej 49-letni partner usłyszeli zarzut znęcania się nad dziećmi w wieku 15-miesięcy i 7 lat. Policjanci ustalili, że dzieci od blisko roku były zaniedbywane i bite. Młodsze z nich trafiło do szpitala. W trakcie interwencji matka i jej konkubent byli pijani.
Na jednej z posesji w miejscowości Stara Huta na Pomorzu zlikwidowano "pseudohodowlę śmierci". Na miejscu OTOZ Animals ujawniło blisko 250 zwłok psów w różnym etapie rozkładu. 139 zwierząt udało się uratować. Część z nich jest skrajnie zaniedbana i chora. Właściciele pseudohodowli zostali zatrzymani.
Policjanci z drogówki, którzy zatrzymali auto osobowe do kontroli, od razu zauważyli, że na nosie kierowcy jest biały proszek. Mężczyzna przyznał, że jest to amfetamina, którą zażył kilkadziesiąt minut wcześniej.
12-latek został poważnie ranny podczas prac polowych. Chłopiec pomagał rodzinie w sadzeniu ziemniaków i włożył dłoń do maszyny rolniczej. Pracę przerwał krzyk chłopca. Dziecko śmigłowcem LPR zostało zabrane do szpitala.
53-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Mężczyzna w swoim ogródku utrzymywał łącznie 13 zwierząt w tym m.in. konie, kuce, psy, a nawet świnię wietnamską. Były one zaniedbane, wychudzone i brudne.
9-letni chłopiec wbiegł nagle na jezdnię i został potrącony przez jadący samochód. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał ciężko ranne dziecko do szpitala.
Kompletnie pijany 56-latek, wsiadł do auta i jechał zaszczepić się przeciwko COVID-19. Po drodze jednak stracił panowanie nad pojazdem i dachował. Okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
Mężczyzna, który na terenie klasztoru naruszył nietykalność cielesną pracowników Straży Jasnogórskiej słyszał już prokuratorskie zarzuty. 51-latek zgłosił się na policję po tym, jak rozpoznał się na opublikowanym w mediach nagraniu z monitoringu.
"Wypiłem 30 piw i stwierdziłem, że nie będę w stanie pracować, więc pojechałem do szefa, żeby mu o tym powiedzieć...” - tak tłumaczył się 30-letni mieszkaniec Węgorzewa, który swoją podróż zakończył na dachu. Mężczyzna miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie.